Oto szcz??liwy dzie? w roku 2381. Poranne s?o?ce o?wietla ju? g?rne pi??dziesi?t pi?ter Monady 116. Charles Mattern przeci?ga si?, wstaje i wita z dzie?mi. W g??bi duszy ogromnie mu wstyd, ?e ma tak ma?? rodzin?: czy cz?owiek, kt?ry sp?odzi? zaledwie czw?rk? potomstwa, mo?e by? uwa?any za godnego szacunku obywatela? Niestety, jego ma??onka ju? nie urodzi wi?cej dzieci. Lekarze nie pozostawili im najmniejszych z?udze?, w zwi?zku z czym Mattern coraz cz??ciej mysli o jeszcze jednej ?onie. Ogromnie brakuje mu kwilenia niemowl?cia. Cz?owiek ?yje przecie? po to, ?eby spe?nia? swoj? powinno??, a powinno?ci? t? jest dawanie ?ycia.
Пока отзывов к этой книге нет.